Na przestrzeni lat dużo było takich technologii w branży gier, które na początku wydawały się niesamowicie ciekawe i rewolucyjne, a po jakimś czasie zupełnie straciły na znaczeniu i zostały niemal zapomniane. Czy streaming gier będzie jedną z nich?
Streaming gier to nie jest nowy pomysł
O streamingu gier zrobiło się głośno stosunkowo niedawno – w 2019 roku, na pewien czas przed premierą Google Stadii. Trzeba jednak wskazać, że chociaż Stadia była pierwszą tego typu usługą, która zyskała tyle uwagi medialnej, to streamować gry można było już wcześniej, np. za pomocą usługi Shadow.
Wiele firm z branży technologicznej chciało wykorzystać potencjał streamingu na dużą skalę już lata temu (Nvidia, o której więcej pisać będziemy poniżej, eksperymentowała z nim już w 2013 roku), ale nie jest to takie proste. Niestety taki projekt jest znacznie większym wyzwaniem niż chociażby streaming filmów i seriali, który świetnie działa i cieszy się ogromną popularnością już od lat.
Żeby móc grać komfortowo, w dobrej rozdzielczości i bez dużych opóźnień (co jest bardzo ważne zwłaszcza w grach sieciowych), potrzebne jest bardzo szybkie i stabilne łącze internetowe, czyli w obecnych warunkach po prostu światłowód, podczas gdy bez większych problemów oglądać seriale można na nawet znacznie słabszym łączu.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat dostęp do światłowodów na całym świecie stał się znacznie szerszy, chociaż wciąż nie jest w tym względzie perfekcyjnie (nie może się nimi cieszyć między innymi wielu Polaków zamieszkujących tereny wiejskie, chociaż to też powoli się zmienia), dzięki czemu wreszcie streaming gier zaczął mieć rację bytu. Samą usługę dałoby się przygotować zapewne już dawno temu, ale mało kto mógłby z niej korzystać, więc byłoby to po prostu stratą pieniędzy.
Google Stadia – projekt z dużym potencjałem, który zakończył się wielką porażką
Google to prawdziwy gigant w świecie technologii – nic więc dziwnego, że kiedy ogłosiło swój projekt usługi streamingu gier, sporo osób było tym prospektem podekscytowane. Stadia zapowiadała się naprawdę nieźle – obiecywano między innymi stabilny streaming w rozdzielczości 4K, a także dużą selekcję gier. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.
Ostateczny produkt, oddany graczom do użytku w listopadzie 2019 roku, okazał się niesamowicie wadliwy. Do problemów, na które narzekali użytkownicy, należały między innymi: zaniżona względem obietnic rozdzielczość, bugi, lagi, niewielka ilość dostępnych gier, które trzeba po wysokich cenach kupić (a właściwie to wynająć) bezpośrednio ze sklepu Stadii. Krótko mówiąc, miało być świetnie, a wyszło jak zwykle.
Niewiele pomogło dodanie do usługi kolejnych gier, a nawet uczynienie jej na pewien czas darmową. Możliwe, że Google Stadia kiedyś podniesie się z kolan, ale póki co po prostu się na to nie zapowiada. Google miało w założeniu zrobić wejście smoka i rozbujać rynek streamingu gier, a skończyło się to tak, że już po kilku miesiącach od premiery o Stadii mało kto pamiętał.
Jest to nie tylko osobista porażka Google, ale po części także całej branży, ponieważ tego typu rozczarowanie miało szansę doprowadzić do zniechęcenia graczy do pomysłu streamingu gier i wypchnięcia go z mainstreamu. Na szczęście jakiś czas później Nvidia udowodniła, że da się usługę streamingową zrobić dobrze i korzystnie dla użytkowników.
Nvidia Geforce Now nie zawiodła
W pierwszej kolejności należy wskazać, że usługa Geforce Now nie jest kopią czy odpowiedzią firmy znanej najbardziej z produkcji gamingowych kart graficznych na Google Stadię. Nvidia ze streamingiem gier w różnej formie eksperymentuje już od wielu lat, a samo Geforce Now przez długi czas znajdowało się w becie, z której po długotrwałych testach wyszło w lutym 2020 roku i zachwyciło wielu graczy.
Geforce Now umożliwia streaming gier, które już posiadamy (np. w swojej bibliotece Steam, Uplay czy Epic Games Store) – nie zmusza nas, abyśmy kupowali je bezpośrednio od usługodawcy. Ponadto oferuje darmowy dostęp do usługi, chociaż oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Na premierę gracze nie mogli co prawda doświadczyć streamingu w 4K, podobnie jak w przypadku Stadii, ale trzeba wskazać, że Nvidia, w przeciwieństwie do Google, nigdy tego nie obiecywała.
Czy Geforce Now jest idealną usługą do streamingu gier? Z pewnością nie – koncept ten dopiero wkracza do globalnej świadomości i ma jeszcze duży potencjał do rozwoju. Niepokoi też fakt, że coraz więcej wydawców blokuje możliwość streamowania swoich gier poprzez usługę Nvidii. Jednak łatwość użytkowania, niewielkie opóźnienia i prokonsumenckie podejście usługodawcy z pewnością działają na jej korzyść.
Czy streaming gier ma szansę zyskać popularność?
Swego czasu myślano, że technologia wykorzystująca ruch gracza, najbardziej znana z Kinecta, dodatku do Xboxa 360, podbije świat. Ostatecznie okazało się, że gracze szybko się nią znudzili, a deweloperzy nie wykorzystywali jej potencjału, w związku z czym Kinect 2.0 do Xboxa One przeszedł zupełnie bez echa.
Latami nie udało się dużej popularności osiągnąć także technologii wirtualnej rzeczywistości, chociaż po premierze mocno wyczekiwanego Half Life: Alyx może się to wreszcie zmienić. W dużej mierze niewypałem okazały się także okulary Google Glass, które teraz przeznaczone są głównie dla klientów biznesowych, a kiedyś wydawało się, że mogą przebić się do mainstreamu. Czy streaming gier również okaże się krótkotrwałym trendem, czy jednak uda mu się przetrwać?
Streaming gier ma to do siebie, że w przeciwieństwie do okularów rozszerzonej rzeczywistości, VR czy technologii ruchowej nie wymaga żadnych kosztownych, fizycznych dodatków – przeciwnie, uwalnia graczy od potrzeby zakupu drogich kart graficznych i procesorów, aby grać w wysokobudżetowe produkcje.
Relatywnie niska cena usług streamingowych (jest to kilka-kilkanaście dolarów miesięcznie w zależności od usługi – z polskiej perspektywy być może to dość drogo, ale dla osób zarabiających w dolarach czy euro już niekoniecznie) i coraz szerszy dostęp do szybkiego Internetu sprawiają, że stosunkowo mało osób jest wykluczonych z ich użytkowania, przynajmniej w porównaniu do między innymi wspomnianej wcześniej technologii VR.
Dlatego też, w naszym odczuciu, wraz z upływem lat i jej ulepszaniem, a także jeszcze większym dostępem do szybkiego Internetu, technologia streamingu gier będzie tylko zyskiwać na popularności, a nie stanie się kolejnym szybko przemijającym trendem, o którym za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał.
Artykuł powstał we współpracy z portalem TechPolska.
Obecnie uwielbiam mojego Switcha, który jakby streamuje obraz na telewizor. Ale próbowałem też Google Stadii i to całkiem fajna opcja, jednak nie używam już. Trochę drogo wychodzi, bo gry rzadko są w przecenach.